MENU

Zawsze miałem szczególny sentyment do fotografowania uroczystości swoich przyjaciół- to uczucie niemalże jakbym był członkiem rodziny, żadnego wstydu czy zażenowania z obu stron, pełen luz, co jest podstawą do uchwycenia prawdziwych chwil.
Dominikę znam od dobrych kilku lat i kiedy skontaktowała się ze mną i oświadczyła, że wychodzi za mąż ucieszyłem się, że to właśnie mi przypadnie zaszczyt fotografowania Ich ślubu. Przy okazji naszego spotkania poznałem też przyszłego wybranka Dominiki- Arvisa. Zapowiadało się ciekawie, ponieważ Arvis pochodzi z Łotwy. Od razu pomyślałem o wielokulturowym misz maszu, szczególnie byłem ciekawy jakie obyczaje związane ze ślubem mają Łotysze, o części z nich słyszałem z opowieści przyszłej pary młodej a niektóre z nich miałem wkrótce zobaczyć na własne oczy. Czas minął szybko i nadszedł ten wyjątkowy dzień. Ślub poprowadził zaprzyjaźniony ksiądz w dwóch językach- polskim i angielskim- co swoją drogą pokazuje jak elastyczna staje się powoli skostniała instytucja kościoła- kiedyś pewnie było to nie do pomyślenia.
Na plener z racji sentymentu Dominiki do Puław mieliśmy wybrać się właśnie tam, uciążliwe upały skłoniły nas jednak do ucieczki w jakieś chłodniejsze miejsca, w końcu wspólnie uzgodniliśmy, że pojedziemy na łono natury, do lasu. Okazało się, że to była idealna zmiana. Plener zaczął się dość niefartownie- Arvis podczas otwierania wina oblał nim koszulę- mina Dominiki była dość wymowna, po oględzinach okazało się, że tę część koszuli będziemy maskować marynarką. Plener skończyliśmy idealnie podczas zachodu słońca, co było doskonałym zwieńczeniem tego wieczoru.
Jesteście ciekawi jak wyglądało połączenie dwóch kultur, dwóch różnych narodowości? zapraszam do obejrzenia skrótu reportażu.

Komentarze
Dodaj swój komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

CLOSE